Księdza muszą w takim dokumencie szczegółowo opisać naszą działalność na rzecz kościoła i wyrazić własną opinię, która dotyczy naszej decyzji. Jak widać, jest wiele punktów, które należy spełnić, aby móc wstąpić do zakonu. Co ważne, zazwyczaj te same wymogi posiadają zakony rozmieszczone na całym świecie, wystarczy Bije się jak facet i nie boi się konsekwencji swoich czynów. Jej determinacja jest ogromna. Da się wyczuć chemię między bohaterami a to przez to, że oboje są zadziorni. Oczywiście jak w mafii bywa znajdziemy tutaj tajemnice, strach i śmierć oraz pożądanie.   A zakończenie sprawia, że jesteśmy ciekawi kolejnego tomu.  Hasło krzyżówkowe „mafia” w słowniku krzyżówkowym. W naszym słowniku definicji krzyżówkowych dla słowa mafia znajduje się prawie 119 odpowiedzi do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 14 różnych grup znaczeniowych. Jeżeli znasz inne znaczenia dla hasła „ mafia ” lub potrafisz określić ich nowy kontekst » Więcej o filmie: https://fdb.pl/film/106470-jak-dogryzc-mafii-yt» Subskrybuj nasz kanał: https://www.youtube.com/user/fdbtv?sub_confirmation=1» Zobacz nasz Jak wstąpić do masonerii? Jeśli zastanawiasz się, jak stać się masonem w Polsce, warto zwrócić uwagę na kilka niezmiernie ważnych rzeczy. Wolnomularstwo to organizacja tajemna, dlatego też nie ma otwartego naboru, gdzie można pójść i się po prostu zapisać. Wstąpienie do loży masońskiej wymaga polecenia przez obecnego członka. lirik lagu sia sia ku korbankan harta jiwa dan raga. Home Książki Literatura obyczajowa, romans Ryzykowna misja Zeila chce zostać pełnoprawną członkinią gangu. Postanawia podstępem wydobyć informacje od Kysona, szefa wrogiej mafii. W swojej intrydze wykorzystuje swój seksapil i męskie pożądanie. W tej historii nie zabraknie zwrotów akcji, cierpienia, uczuć oraz rodzinnych tajemnic. Przygody Kysona i Zeili to prawdziwy rollercoaster. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,3 / 10 41 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Ogień i woda w końcu wza­jem­nie się znisz­czą i nic nie zo­sta­nie. Ogień i ogień będą się wza­jem­nie krzyw­dzić, uzu­peł­niać, na zmia­nę ga­snąć i pło­nąć coraz moc­niej. Ogień i woda w końcu wza­jem­nie się znisz­czą i nic nie zo­sta­nie. Ogień i ogień będą się wza­jem­nie krzyw­dzić, uzu­peł­niać, na zmia­nę... Rozwiń Paula Ciulak Ryzykowna misja Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści Zostając masonem stajesz się częścią wielowiekowej tradycji i w jednym momencie zyskujesz tysiące bliskich sobie ludzi na całej powierzchni ziemi… A więc wiedząc, czym jest masoneria – jak dołączyć, jak zostać wolnomularzem? Wzór masona Do loży wolnomularskiej nie można wstąpić jak do każdej innej organizacji, na podstawie deklaracji członkowskiej. Wolnomularzem może być, jak głosi konstytucja Andersona, tylko człowiek wolny, a więc niezależny, mający własne zdanie, unikający dogmatyzmu w sądach, w żadnym przypadku fundamentalista religijny bądź polityczny czy osoba zaangażowana w organizacji nietolerancyjnej, dążącej do totalitaryzmu. W przypadku drobnych przewinień (a kto ich nie ma?) wcześniej należy sprawy te rozliczyć, ale wpis do rejestru skazanych przekreśla wszelkie szanse (chyba że dotyczy wyroku politycznego, wydanego w warunkach ustroju niedemokratycznego). Niedopuszczalne są rasizm, nietolerancja, nacjonalizm czy ksenofobia. Pochodzenie społeczne, rasa, zawód czy wykształcenie nie mają żadnego znaczenia, wszyscy wolnomularze niezależnie od wieku są sobie braćmi i siostrami i tak się między sobą tytułują. Procedura wstępowania do wolnomularstwa jest długa i dość skomplikowana, nie ma tam gwałtu, pośpiechu czy nerwowości. Po wyrażeniu zgody i rozmowach kwalifikacyjnych profan, osoba “światowa” czyli kandydat do wolnomularstwa, musi poddać się ocenie aktywnych masonów, którzy według określonej procedury wyrażają swoją opinię na temat danej osoby – czy spełnia formalne, a także intelektualne kryteria i czy będą mieć do niej zaufanie. Dopiero potem odbywa się ceremonia inicjacji i zapoznanie z braćmi (siostrami). Pojawiają się wtedy nie tylko przywileje – wewnątrzorganizacyjne – ale i obowiązki. Należy do nich zachowanie dyskrecji i wzajemne wspieranie w potrzebie. Nie ma to jednak nic wspólnego z powiązaniami mafijnymi i bezprawnymi. Nie ma też szans przetrwania w wolnomularstwie ktoś, kto z tej racji liczy na stanowiska, zaszczyty czy pieniądze. Przeciętny wolnomularz polski to najczęściej – ale nie koniecznie – osoba o trwałych przekonaniach liberalnych, często wolnomyśliciel, osoba tolerancyjna, życzliwie nastawiona do świata i otoczenia, więcej słuchająca niż mówiąca. Mason jest nie do przekabacenia, zwerbowania czy kupienia, sterowanie nim, “podpuszczenie” jest niemożliwe. Nie wywyższa się, ani wartościuje ludzi, w oczy raczej się nie rzuca – a jednak w swoim środowisku ma wiele do powiedzenia. Jest legalistą, nie bierze udziału w wywrotowych poczynaniach, nie angażuje się też w bojowe polemiki, unika agresywnych wypowiedzi, jest zdecydowanym przeciwnikiem militaryzmu i wojen jako sposobu rozwiązywania problemów. Ale też jest patriotą i w godzinie próby od służby w armii się nie uchyla. Wolnomularza nie widać “w stanie wskazującym” czy używającego tzw. mocnych wyrazów. Jest po prostu “równy”, umiejący zachować dystans. Zdecydowanie a stanowczo zareaguje tylko wtedy, gdy ktoś będzie próbował mu narzucić swoje zdanie, manipulować nim. Rzecz jasna nie znaczy to, że wolnomularze to ludzie sztywni, posągowi i bez skazy, na co dzień przyjmujący postawę sfinksa. Są tacy jak wszyscy, ze swymi różnymi charakterami, emocjami, zainteresowaniami i pasjami – ale o specyficznym systemie wartości i zasad, które dla nich są nie do przekroczenia i nietykalne. Masoneria – jak dołączyć? Jak zostać wolnomularzem?Proces przystępowania do masonerii 1. Przesłanie na adres którejś z organizacji masońskich: -listu motywacyjnego z uzasadnieniem wyboru danej obediencji–curriculum vitae – w którym szczególną uwagę zwraca się na dokonania na rzecz wartości uznawanych przez masonerię za fundamentalne. 2. Ankiety. Jeśli uzna się za prawdopodobne, iż kandydat podjął właściwą decyzję, zwracając się ku naszemu Bractwu, zostaje on zaproszony na kilka indywidualnych spotkań z członkami Zakonu. W rozmowie starają się oni stwierdzić, czy istotnie organizacja wolnomularska jest odpowiednim dla niego miejscem. Wybiera się też konkretną lożę, której profil najbardziej pasuje do rodzaju uzdolnień, zainteresowań i dążeń zgłaszającego się. 3. Po kilku takich rozmowach, jeśli ich wynik jest pozytywny, prosi się kandydata o przesłanie na adres loży, do której zamierza przystąpić, świadectwa niekaralności (wydanego przez odpowiedni organ), kopii dowodu tożsamości oraz dwóch zdjęć. 4. Następnie kandydat zaproszony zostaje do loży na tzw. przesłuchanie pod opaską, podczas którego członkowie Warsztatu zadają mu pewną liczbę pytań dotyczących spraw ogólnych, światopoglądowych. Jeśli wynik przesłuchania był zadowalający – można przystąpić do procesu inicjacji. Odbywa się ona przy okazji tego samego, lub kolejnego spotkania. Szczególne wymagania obediencji WLNP: -konieczność wiary w transcendencję (Wielkiego Budownika Wszechświata),-ukończone 25 lat (poza synami wolnomularzy),-nienaganna reputacja i obyczaje,-osoby wolne i niezależne, które zobowiązują się wypełniać ideały Pokoju, Miłości i Braterstwa,-osoby kochające Ojczyznę, legaliści szanujący konstytucyjne władze. Szczególne wymagania obediencji WWP: ukończone 25 lat (poza wyjątkowymi wypadkami, gdzie możliwe jest przyjęcie od 18 roku życia)nienaganna reputacja i obyczaje,posiadanie godnych podstaw egzystencji, preferowana niezależność finansowa,posiadanie wykształcenia i wiedzy umożliwiających zrozumienie nauk “wyjątkowe wypadki”, w których granica wieku może być obniżona nawet do 18 lat rozumiemy wyjątkowe atuty młodego kandydata, jak mocna rekomendacja innego wolnomularza, wybitne osiągnięcia, wyjątkowa wiedza itp. Szczególne wymagania Wielkiej Żeńskiej Loży Francji: wymogiprocedura W obediencjach nie ma ograniczeń co do przekonań politycznych i religijnych, które w lożach są tabu, wykluczeni są tylko radykałowie. Podstawowe różnice (cechy specyficzne) między obediencjami: nurt anglosaski: – Wielka Loża Narodowa Polski (WLNP): masoneria tradycjonalistyczna (nie przyjmuje kobiet ani ateistów), wymaga wiary w Wielkiego Architekta, nie utrzymuje oficjalnych kontaktów z innymi organizacjami wolnomularskimi w Polsce, powiązana z Wielką Zjednoczoną Lożą Anglii; stosuje wyłącznie Ryt Szkocki Dawny i Uznany. nurt romański: – Wielki Wschód Polski (WWP): masoneria liberalna, mieszana, bardziej otwarta na sprawy społeczne, powiązana najsilniej z Wielkim Wschodem Francji, Wielkim Wschodem Belgii i Wielką Lożą Włoch; stosuje ryty: Francuski Nowoczesny, Szkocki Dawny i Uznany, Szkocki jest jedyną organizacją wolnomularską stosującą różne ryty masońskie, stąd ważnym jest, aby kandydat świadomie wybrał wcześniej lożę ze względu na określony ryt, który najbardziej odpowiada jego mentalności i światopoglądowi – ryty masońskie bowiem to nie tylko określone kody zachowania i funkcjonowania lóż, ale i pewne “filozofie organizacyjne”, niosące określone znaczenia. Na naszych stronach można w przewodniku po masonerii zgłębić podstawowe założenia poszczególnych rytów wolnomularskich. Aktualnie w WWP stosowane są następujące ryty:–Francuski Nowoczesny – jest rytem administracyjnym WWP, stosuje go loża Wolność Przywrócona na Wschodzie Warszawy;–Szkocki Dawny i Uznany – najpopularniejszy na świecie ryt, stosują go loże: Galileusz (Bydgoszcz), Cezary Leżeński (Warszawa), Moria (Ryga), Atanor (Warszawa);–Szkocki Rektyfikowany – loża Nadzieja na Wschodzie Warszawy, jedyna aktualnie loża męska w WWP.–Ryt Memphis-Misraim – trójkąt Piramida Północy, na Wschodzie Warszawy. – Wielka Loża Żeńska Francji (GLFF) – loża Prometea i loża Gaja Aeterna (obie pracują w Warszawie): masoneria żeńska, adogmatyczna, stanowiąca polską część 14-tysięcznej Wielkiej Żeńskiej Loży Francji; stosuje ryt Szkocki Dawny i Uznany. – Wielka Loża Kultur i Duchowości (GLCS): francuski zakon wolnomularski tradycyjny i adogmatyczny z siedzibą w Paryżu; jednym z warunków przystąpienia jest wiara w Siłę Najwyższą, jakkolwiek rozumianą; pracuje w Rycie Szkockim Dawnym i Uznanym, w Rycie Szkockim Oczyszczonym/Rektyfikowanym i Rytach Egipskich. – Le Droit Humain (LDH) – Międzynarodowy Mieszany Zakon Wolnomularski Prawo Człowieka: masoneria liberalna; ; stosuje ryt Szkocki Dawny i Uznany. W Polsce istnieją również tak zwane loże niezrzeszone (“dzikie”), nie należące do żadnej obediencji i do żadnego wolnomularskiego kręgu wzajemnego serwisu docenia – często szczere – zaangażowanie w ideę masońską działających w tych grupach osób, jednak nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne konsekwencje nawiązania z nimi współpracy. Miasta w których działają polskie loże wolnomularskie: Warszawa, Katowice, Toruń, Bydgoszcz, Gdańsk, Kraków, Poznań, Lublin, Cieszyn. Zainteresowani Wielka Lożą Narodową Polski mogą pisać pod adres: secretary@ Zainteresowani Wielkim Wschodem Polski mogą pisać pod adres: office@ Zainteresowane Prometeą mogą pisać na adres: rekrutacja@ zaś Gaią Aeterną: rekrutacja@ Zainteresowani Wielką Lożą Kultur i Duchowości mogą pisać na adres: @ Zainteresowani Le Droit Humain proszeni są o skorzystanie z formularza kontaktowego. Uwaga: Nie można pisać na dwa adresy. Należy dokonać wyboru tylko jednej obediencji. Dobra rada dla wszystkich kandydatów: radzimy nie wysyłać próśb o przyjęcie bez zapoznania się co najmniej z działem Czym jest wolnomularstwo niniejszego serwisu; najlepiej zaś ponadto dobrze przestudiować działy poświęcone poszczególnym obediencjom, a optymalnie – przeczytać cały serwis i sięgnąć do jakichś obiektywnych pozycji książkowych poświęconych masonerii. Osoby, które wykażą się głęboką ignorancją w zakresie podstawowych zasad i organizacji wolnomularskich – mogą sobie co najmniej skomplikować proces rekrutacji. Wpisał: T:.K:. K:.D:. K:.R:. / / / / ) Zapraszamy też do zapoznania się z filmami dotyczącymi przystępowania do wolnomularstwa zamieszczonymi na stronie W pierwszej części wywiadu – tylko dla portalu Gdańsk Strefa Prestiżu – Jarosław Pieczonka ps. „Miami”, były żołnierz, agent kontrwywiadu, „śpioch” w gdańskiej policji, opowiada o tym, jak działają służby specjalne w Polsce i jak się do nich dostać. Zdradza też kilka szczegółów ze sprawy znanego trójmiejskiego pasera kradzionych samochodów Nikodema Skotarczaka ps. „Nikoś” oraz komentuje ostatnie wydarzenia związane z mafią pruszkowską. część druga O „Miamim” zrobiło się głośno po ukazaniu się książki „Służby specjalne”, którą napisał z Patrykiem Vegą. Ada Sowińska: Myślę, że wielu młodych ludzi, którzy czytali Twoje opowieści, pomyślało „też chcę to robić, też chcę pracować w kontrwywiadzie”. Jakie są drogi kariery w służbach specjalnych? Jarosław Pieczonka: Nie mam kontaktów z funkcjonariuszami służb, ale myślę, że system doboru jest taki sam. Mówimy o wywiadzie i kontrwywiadzie. Za moich czasów dobór kandydata trwał około 2, 3 lata. Najpierw przyglądano się kandydatowi, który o niczym nie miał pojęcia, nie wiedział, że jest opracowywany. To wywiad i kontrwywiad szukał ludzi, nie odwrotnie. AS: Na co zwracano uwagę? JP: Na różne cechy psychofizyczne, umiejętności. Wyłuskiwano najlepszych w różnych środowiskach – inteligenckich, robotniczych, na uczelniach. Nie chodziło o to, jaki masz papier, ale jakie masz umiejętności. Liczyła się pamięć fotograficzna, umiejętność wydobywania informacji od ludzi, umiejętność przystosowywania się do trudnych warunków, samodyscyplina, punktualność, obowiązkowość, szybka analiza informacji, zamiłowanie do porządku. Tego nie można się nauczyć, takim trzeba urodzić się i takim być. Istotne jest to, żeby ludzie wiedzieli, w co wchodzą, mieli poczucie elitarności i patriotyzmu. Patriotyzm przede wszystkim. To jest podstawa. Poczucie służby dla Polski niezależnie od opcji politycznych. Anna Pisarska-Umańska: Elitarności? JP: Dziś już tego nie ma. Wtedy niedopuszczalne były takie rzeczy jak chwalenie się – „jestem agentem”, „jestem ze służb”. Ci, którzy mają skłonności do chwalenia się, od razu byli eliminowani. Kandydat na agenta nie musiał mieć tych wszystkich cech, wystarczyło, że miał dwie-trzy. I takich ludzi wyłuskiwano. AS: Jak rozpoczynała się taka droga? JP: Etapami. Najpierw pojawiała się osoba wprowadzająca, wszystko odbywało się w tajnych lokalach konspiracyjnych. Szkoliły mnie różne osoby, których tożsamości nie znałem. Uczyłem się obserwacji, przechodzenia badań wariograficznych, pisania meldunków. Agent dostaje kierunek i musi działać sam, nikt nie jest w stanie przewidzieć, do jakich informacji dotrze. Gdy ja dostałem zadanie zostania „śpiochem” w policji, nikt nie przypuszczał, że osiem lat później dotrę do biznesmena Bauma. Werbunkiem i szkoleniem zajmowało się wojsko. Powoli wchodziło się w zakres swoich obowiązków. Nie było czegoś takiego jak roczny kurs, prowadzony przez teoretyków, gdzie szkoli się jednocześnie dwadzieścia osób. Nie było szkół wywiadu czy kontrwywiadu. Ja przechodziłem utajniony indywidualny tok szkolenia w tajnych mieszkaniach. Nie znałem tożsamości innych agentów ani oni mojej. Znał mnie tylko mój prowadzący i nikt więcej. I to miało swój sens. Byłem przygotowywany do wyjazdu do Francji i wstąpienia do Legii Cudzoziemskiej, miałem tam być uśpionym agentem. Gdy zostałem kadrowym funkcjonariuszem kontrwywiadu, przechodziłem szkolenie w Mińsku Mazowieckim. Nie jest mi znane, by kontrwywiad wojskowy miał swoje szkoły. Ja jestem przykładem, jak bardzo były utajnione szkolenia służb wojskowych. Często zdarzają się sytuacje, w których agentom specjalnie rzuca się kłody pod nogi, żeby sprawdzić, jak sobie radzą w trudnych sytuacjach. Za moich czasów w wojskowych służbach nie było tak, jak w cywilnych. Tu ci nikt nie pomoże. APU: W którym roku u Ciebie się zaczęło? JP: To był rok 1984. Miałem 19 lat, gdy wstąpiłem do wojska i po roku czasu zostałem zwerbowany jako agent. W roku 1988 zostałem kadrowym funkcjonariuszem – jako młody dwudziestoparoletni chłopak. Takie coś się nie zdarzało, żeby agent został kadrowym funkcjonariuszem. On musi sam sobie radzić w dążeniu do celu, np. w zdobywaniu informacji, oczywiście w porozumieniu z prowadzącym. Gdy miałem 22 lata, w Małopolsce działała siatka wywiadowcza CIA, a w Czerwonych Beretach była grupa żołnierzy zawodowych, która nawiązywała kontakty z ambasadą libijską, co było zabronione. Chcieli uciec. Kontrwywiad wszedł w tę grę, gdyż wykorzystał pomysł porwania samolotu jako przynętę do rozpoznania agentów CIA działających w Polsce. Z polecenia kontrwywiadu wszedłem w tę grupę i całą ją rozpracowałem, włącznie z jej dowódcą oficerem, który wcześniej nawiązał kontakt z ambasadą Libii. Służby nie doprowadziły do postawienia zarzutów żadnej osobie. Ciekawostką niech będzie to, że teraz dopiero ujawniam fakt, iż kontrwywiad później wykorzystał to zdarzenie jako naturalną legendę do późniejszych działań wywiadowczych. APU: Jak było z Twoim wstąpieniem do policji? JP: Przygotowanie agenta, który ma zadanie do wykonania, nie odbywa się w ten sposób, że dzwoni szef wywiadu do kogoś ważnego na policji i mówi „Masz go przyjąć”. To tak w ogóle nie działa. Jest obywatel X ze służby wywiadu czy kontrwywiadu, przygotowany do tego, że ma wstąpić do policji lub do banku, lub nawet do warsztatu samochodowego jako mechanik czy pracować w sklepie – gdziekolwiek, w zależności od potrzeb służb. No i taki obywatel czyli ja – przyjechał do kadr na policję i zgłosił, że chce pracować. To był ostatni moment, kiedy służby mogły kogoś swojego tam wsadzić, bo wiedziały, że idą zmiany, i pewno nie byłem jedyny w skali Polski. Poszedłem więc do kadr i powiedziałem, że chcę pracować. „A co pan wcześniej robił? Ano byłem w wojsku w Czerwonych Beretach.” Normalna procedura jak u wszystkich. Myślę, że werbunek odbywał się też spośród funkcjonariuszy, którzy już byli wcieleni wcześniej. To normalne, że służby tak pracują. Ale znane mi to jest tylko ze słyszenia. Sądzę, że nie tylko służby wojskowe korzystają z takiej procedury umiejscawiania pod przykryciem swoich agentów. APU: Jakie dostałeś stanowisko? JP: Zadanie jednak było takie, że mam robić karierę w policji, zdobywać doświadczenie, normalnie piąć się po szczebelkach kariery – czyli ulokować się i obserwować, co będzie się działo. Oczywiście pozyskiwać też informacje. Ale NIE przekazywać informacji, broń cię, Panie Boże, ale je gromadzić. No i zacząłem robić tę karierę w policji. Nikt z zewnątrz nie mógł mi w niej pomóc. Tak mnie uczono w kontrwywiadzie, że musisz sobie radzić sam, pomocy nie dostaniesz znikąd. Byłem po akcjach w kontrwywiadzie, a – wyobraźcie sobie – najpierw zostałem kierowcą Nyski w policji gdyńskiej w prewencji. Wykształcenie zawodowe. Później sukcesywnie uzupełniałem wykształcenie aż do wyższego. Policja to dla mnie była nowa sytuacja i środowisko, w którym musiałem szybko się zaaklimatyzować. I tak się stało. Trwało to dwa lata. Potem, jak to w policji, zaczęły pojawiać się kłody. Tak to już jest w służbie. Dzisiaj wielu zapomniało, co znaczy słowo służba, często mówią „praca”. Ja jednak zawsze mówię o tym głośno, że wszystko, co osiągnąłem w życiu zawodowym, zawdzięczam wojsku i policji. Słowo „służba” równa się „poświęcenie”. Ale przede wszystkim w kontrwywiadzie liczył się człowiek i to on był najważniejszy. AS: A jak wstąpić do takiej służby cywilnej jak ABW albo CBA? JP: Do tej pory to było kolesiostwo, klany rodzinne, układy, ale moim zdaniem teraz to się zmienia; od czasów nowej ekipy rządzącej to już tak nie wygląda. Słyszałyście o nielegalnej rozlewni perfum, zlikwidowanej przez CBŚP. Określę to tak: wstyd, że funkcjonariusze dopuścili się kradzieży i sprzedaży tych perfum. Generalnie służby same szukają ludzi, tych rodzynków, ale mają też swoje strony internetowe, gdzie można złożyć CV. AS: Komuś bez znajomości w ogóle może udać się dostać do służby? JP: Tak. Musisz pamiętać przede wszystkim, że to nie jest praca, to jest służba. Ludzie sobie nie zdają sprawy, z czym to się wiąże ani czym właściwie jest służba. Wywiad jest na 5 podstronach, przejście na kolejną podstronę poniżej. blocked zapytał(a) o 18:00 Jak dostac sie do mafii albo gangu ? tak sie pytam xd To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% 1 2 Odpowiedz Najlepsza odpowiedź Patrycja10212 odpowiedział(a) o 19:35: poj*ało cię Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:07 мσzєѕz ιѕ¢ ∂σ кℓαηυ ηα ∂яzєωιє :ρ нα нα «3 ogarnij się ♥ odpowiedział(a) o 18:01 żal xD bociek2000 odpowiedział(a) o 18:01 żal ediogh eruige4gv CrAzY eMo GiRl:P odpowiedział(a) o 18:01 LoL NIE WIEM ale w polsce jest takie coś? kacperkop82@ odpowiedział(a) o 03:18 Do Ameryki pomaluj się na czarno i idź do bloods albo crips xD Uważasz, że ktoś się myli? lub Więzienie dla kobiet, Santa Marta, 21 czerwca 2010Kiedy Marcos Hernandez skończył mówić spojrzał uważnie na siedzącą naprzeciw niego dziewczynę, ubraną w pomarańczowe, więzienne wdzianko. Przez ten cały czas zdążyła spalić kilka papierosów. Siedziała chwilę z pochyloną głową. Widać było, że się zastanawia nad tym wszystkim. Erica musiała to wszystko ogarnąć, myśli plątały jej się w głowie. Jeszcze raz spojrzała na leżące przed nią zdjęcie, które pokazali jej mężczyźni. Jak to było możliwe, że była tak podobna do tej całej Roxany? Roxana, co za imię! Wiedziała, że każdy człowiek na świecie ma jakiegoś sobowtóra. Ale żeby być podobną aż do tego stopnia! Miała wrażenie, że na fotografii jest ona sama. Przypomniała sobie o co prosili ją mężczyźni. Chcieli, aby zajęła miejsce tej dziewczyny w rodzinie mafijnej; odkryć tajemnice i znaleźć dowody przestępczej działalności Lorenza Romero. To było bardzo ryzykowne, ale Erica nie bała się ryzyka. Wielokrotnie balansowała tysiące metrów nad ziemią na linie, żeby się włamywać do mieszkań różnych bogaczy. Nie wzbudziłaby żadnych podejrzeń, w końcu była tak bardzo do niej podobna. Ba, była taka sama. Jakby były siostrami bliźniaczkami. W końcu podniosła wzrok i napotkała spojrzenie mężczyzny.– I co ty na to? – zapytał.– A co ma ci odpowiedzieć? – Nie siliła się na żadne uprzejmości i od razu zaczęła mówić mu na „ty” mimo że był od niej połowę starszy. – Że się zgadzam? To chciałbyś usłyszeć, prawda? Jakże mi przykro, że cię rozczarowałam. – W teatralnym geście przyłożyła ręce do serca. – Ani mi się śni. Musiałabym chyba na głowę upaść, żeby współpracować z glinami. Nie mam ochoty na żaden teatrzyk. Miałabym uczestniczyć w jakiejś maskaradzie i grać jak jej tam... Roxanę Romino...– Romero – poprawił ją Ricardo. – Nieważne – rzuciła. – Musicie sobie zapamiętać jedno: nigdy nie wezmę w tym udziału. – Pomyśl, co możesz zyskać: wolność i nowe życie. – Nie przystanę na waszą propozycję, czy raczej farsę! – rzekła stanowczo. – Gdybyś jednak zmieniła zdanie, to przyjdziemy jutro. Erica prychnęła. – Wbijcie sobie do głowy: Erica de Marco nie brata się z glinami. Musiałabym chyba na głowę upaść, albo kompletnie by mi odbiło. Jak na razie się na to nie zanosi. A teraz panowie, żegnam was. Dziękuję za miłą pogawędkę. Adios! – Wstała i stuknęła w drzwi. – Wychodzę!Kiedy strażniczka zabrała Ericę do swojej celi, Marcos spojrzał na swojego kolegę. – I co teraz?– Coś mi się zdaje, że nie mamy się czym martwić. Przemyśli sprawę. Tylko głupi chciałby siedzieć w pierdlu – powiedział Ricardo z pewną pewnością w głosie. – Jesteś pewny siebie, ja nie jestem takim optymistą.– Zgodzi się. Wspomnisz moje słowa. – Obyś miał rację – odparł upuścili więzienie i na parkingu stanęli obok swoich samochodów. Przez ten czas milczeli. W końcu ciszę przerwał Marcos: – Inaczej ją sobie wyobrażałem. Ma twarz aniołka, tak jak Roxana, ale w środku bynajmniej nie przypomina anioła, raczej diablicę.– Od razu zauważyłeś. – Roześmiał się Ricardo – To prawdziwa lwica. Żebyś wiedział jak się broniła, kiedy przyłapaliśmy ją na gorącym uczynku kiedy próbowała okraść willę Rodriga Tallancona. Ugryzła mnie w rękę. Do dzisiaj mam jeszcze bliznę, o tu – odsłonił rękaw koszuli pokazując blednący ślad po zębach. – Tallancona? – zapytał z zainteresowaniem Marcos zapalając papierosa. – Czy to nie ten znany polityk? – Ten sam. – Ale on na pewno miał najlepszy system alarmowy. – A co to dla niej za problem. Jest młoda, ale zna się na swojej robocie, więc złamanie szyfru w takim systemie to dla niej bułka z masłem. Od lat ścigała ją policja całego kraju a nawet i świata. Nikt nie przypuszczał, że za wszystkimi kradzieżami brylantów, wartościowych naszyjników stoi jedna osoba i to kobieta, bardzo młoda kobieta. Wszyscy myśleli, że „ Cień” to mężczyzna i dlatego miała przewagę. Marcos przypomniał sobie sprawę sławnego, nieuchwytnego „ Cienia”. Nigdy nie udało się go zdemaskować czy złapać. Działał pod osłoną nocy, szybko i z zaskoczenia. Pamiętał kiedyś artykuł o jednym napadzie na znany jubilerski sklep w Paryżu. Złodziej ukrył się w sejfie i następnego dnia po otwarciu, uciekł na rolkach, tak szybko jak wiatr, że ochroniarze nawet nie zdołali mu się dokładnie przyjrzeć. Zresztą na pewno był zamaskowany. Uśmiechnął się na tą myśl. To było tak bezczelne i sprytne, że sam się dziwił, jak ktoś mógł wpaść na takie coś. Tylko wyjątkowo sprytna osoba. Jak się dostała do sejfu, to pozostanie wyłącznie jej tajemnicą. – Jak ci się udało tego dokonać? Jak się domyśliłeś, że to ona jest „ Cieniem” ? – drążył temat Hernandez zaciągając się mocniej przez chwilę milczał, po czym postanowił odpowiedzieć. – Dostałem cynk. Nieważne od kogo, to nikt znaczący. Zwykły człowiek. Postanowiłem sprawdzić jego podejrzenia i zacząłem śledzić to dziewczynę. Sam, bo nie chciałem jej spłoszyć. Prawdę powiedziawszy myślałem, że ktoś robi mnie w bambuko. Ale informator był słowny. Dziewczyna kręciła się przy willi Talancona. A dnia poprzedzającego napad przed jego willą stała furgonetka gazowni. Podobno przysyłali ludzi, żeby sprawdzali, czy wszystko jest w porządku. Ale tego dnia firma nie wysyłała w teren żadnych ludzi. Domyśliłem się, że za tym musi stać ona. Jest wyjątkowo sprytna, ale nawet najlepszym podwija się noga. Facet miał najlepszy, najnowocześniejszy system alarmowy, a ona go rozszyfrowała. Na pewno wcześniej w czasie wizyty pracownika gazowni zmieniła alarm.– Ale jak udowodniliście jej wszystkie poprzednie kradzieże? To, że złapaliście ją na gorącym uczynku nie znaczyło, że ona jest „Cieniem”. Na pewno nie przyznała się do innych kradzieży. – To prawda – przyznał Ricardo. – Informator powiadomił mnie także, gdzie się zatrzymała. Recepcjonista rozpoznał ją i pokazał nam jej pokój, gdzie były jej rzeczy. Zabezpieczyliśmy je. Jej laptop oddaliśmy do fachowca, a w walizce, która miała schowek, znaleźliśmy kilka paszportów, oczywiście fałszywych i złodziejski ekwipunek, a także pendrive. Po złamaniu hasła w jej komputerze i przejrzeniu pendrive'a wiedzieliśmy, że to właściwa osoba, która kpiła sobie z wymiaru sprawiedliwości. Zgubiła ją pycha. Na dysku były skany z gazet z artykułami o niej. Była z siebie dumna, że wyrolowała wszystkich. Poza tym były tam plany różnych domów, których właściciele byli okradzeni. Milczała zawzięcie, nie chciała się przyznać, ale w końcu zmiękła, kiedy dowiedziała się jak wysoka kara jej grozi. – Podoba mi się ta mała. Jest sprytna, przebiegła i spostrzegawcza. Właśnie taki ktoś jest nam potrzebny. Mam nadzieję, że zmieni zdanie – powiedział Hernandez rzucając niedopałek papierosa na nawet się nie spodziewała, że jeszcze tego samego dnia zmieni swoją decyzję. Przebywała w więzieniu od niedawna i nie do końca jeszcze poznała zasady tu panujące. Nie wiedziała nic o życiu tutaj. Wśród więźniarek rządziła Gruba Bertha. Jej przydomek doskonale pasował do jej figury. Była otyłą kobietą o przerażającej twarzy, która była naznaczona licznymi bliznami. Każdy się jej bał i nie wchodził w drogę, bo mogłoby się to bardzo źle skończyć. Bertha odbywała wyrok za zabicie swojego męża i jego kochanki. Któregoś dnia przyłapała ich na kanapie u siebie w domu, kiedy wróciła wcześniej z pracy do domu. Wpadła w szał. Nie miała dla nich litości, oboje zostali dosłownie zaszlachtowani. Skazano ją na dożywocie. Przebywała już tutaj ponad piętnaście lat i więzienie stało się dla niej drugim domem, czuła się jak u siebie. Miała układy u naczelniczki i mogła pozwolić sobie na wiele. Również na to, aby do jej celi przydzielano jakieś młode, piękne dziewczęta. Brak mężczyzn powodował, że trzeba było zaspokajać swoje seksualne popędy w jakiś inny sposób. Nie mówiło się o tym, bo żadna do tej pory się nie poskarżyła. A poza tym nikt nie lubił kapowania. Jednak gdyby jakiejś wpadł do głowy ten głupi pomysł, żeby pójść na skargę, drużyna Grubej Berthy znalazłaby sposób, aby nigdy żadna więźniarka już nie puściła pary z ust. Erica nie wiedziała, że cały czas jest obserwowana. Już dawno Gruba Bertha obrała sobie ją za cel. Podobała jej się ta mała i to bardzo. Postanowiła, że ta dziewczyna będzie kolejną, którą zaprosi do swojej celi i łóżka. Tego dnia na spacerniaku Erica stała z boku, przy siatce i obserwowała niebo. Nagle poczuła, że nie jest sama. Odwróciła się i ujrzała największą, najohydniejszą babę, jaką kiedykolwiek widziała na oczy. Chciała ją ominąć, ale ta zagrodziła jej drogę. Bez namysłu rzekła:– Odsuń się ty obleśna beczko tłuszczu!Bertha zrobiła się purpurowa na twarzy i przygniotła dziewczynę do siatki. – Jak mnie nazwałaś?– Puszczaj!!– Pytam ponownie, jak mnie nazwałaś?– Tak, jak na to zasługujesz! – odparowała Erica. Nie bała się tej kobiety, bo jej jeszcze nie znała. Nie wiedziała kim jest.– Patrzcie jaka pyskata i ostra!W tej chwili koleżanki dały jej znać, że nadchodzi strażniczka. Bertha odsunęła się i uwolniła Ericę. – Spokój tam! – krzyknęła.– Ja nic nie robię. Rozmawiamy sobie, prawda? Erica kiwnęła głową i strażniczka odeszła na parę kroków, ale nadal stała w gotowości, gdyby coś miało się dziać.– Lubię takie jak ty: zadziorne i energiczne. Znaczy, że będziesz dobra w łóżku. – Że niby co? Sorki, ale nie jestem zainteresowana. Wolę chłopców. – Ja też, ale przez długi czas nie będziesz miała wyboru. – Bertha przeszyła dziewczynę swoim spojrzeniem. Erica poczuła jak po kręgosłupie pełzną jej mrówki. – Jesteś bardzo ładna. Pod tym wdziankiem skrywasz na pewno seksowne i kuszące kształty. Już niedługo się o tym przekonam!– Chyba śnisz! – Erica mimo że była zlękniona nie dała tego po sobie poznać. Zawsze miała niewyparzony język, co sprawiało jej mnóstwo kłopotów. – Zawsze dostaję to czego chcę. Jesteś tu nowa i jeszcze do końca nie znasz zasad. Nie przedstawiłam się, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz ten mój brak manier. Jestem Gruba Berta i ja tu rządzę. Już niedługo przydzielą cię do mojej celi. Naczelniczka to moja dobra znajoma od paru lat. Nigdy mi nie odmawia takich rzeczy, jeśli ją o to poproszę. Szykuj się piękna na przeprowadzkę. Z tymi słowami i uśmiechem na ustach odeszła razem ze swoimi dziewczynkami. Erica czuła, jak mocno i głośno bije jej serce ze strachu. Tak jakby miało za chwilę wyskoczyć. Oparła się o siatkę i zaczęła głęboko i głośno oddychać. Musiała się stąd wyrwać i to jak najszybciej. Nie dostaniesz mnie ty zboczona świnio, pomyślała. W tej jednej chwili postanowiła, że przystanie na propozycję policji. Podziemie rezydencji Lorenza Romero, Bogota, 22 czerwca, godzina wielkim zaciemnionym pomieszczeniu oświetlonym jedynie przez jedną lampę wiszącą u sufitu odbywał się rytuał przyjęcia do organizacji kolejnych soldiers.(1) Pięciu mężczyzn ubranych w eleganckie, niemal skrojone na miarę, czarne garnitury ustawiło się w wielkim kole. Ich wzrok był bardzo skupiony, wpatrzony w mężczyznę w średnim wieku stojącego w środku. Czuli do niego szacunek i respekt. Już niedługo mieli wstąpić w szeregi jego organizacji. Został im ostatni etap, wszystkie wcześniejsze przeszli znakomicie. Od dzisiaj mieli się stać pełnoprawnymi członkami. Przed nimi była wielka szansa. Wszyscy mężczyźni mieli włoskie korzenie, a dokładnie sycylijskie. Nikt kto choćby w najmniejszym stopniu nie miał włoskiego pokrewieństwa nie mógł wstąpić do mafii. To była stara zasada Cosa Nostry (2), do której należał jego teść Roberto Orsatti. Wiele lat temu przyjechał tutaj z Nowego Yorku, gdzie mafia zbierała swoje okrutne żniwo. Jako boss jednej z rodzin mafijnych przyjechał robić interesy. Chodziło o narkotyki. Niby jedna z zasad mafii tego zakazywała, ale mało kto jej przestrzegał. Roberto miał nawiązać współpracę z jednym z karteli narkotykowych. To był dobry interes dla wszystkich. Roberto widząc w Kolumbii nowe możliwości osiadł tu na stałe. Lorenzo Romero po przejęciu schedy po swoim teściu także przestrzegał zasady, żeby do organizacji przyjmować ludzi o włoskim pochodzeniu. Tylko dla Manuela Gonzalesa, przyjaciela swojego syna złamał tą zasadę. Ale to była wyjątkowa sytuacja, bo chłopak uratował życie jego synowi. Ta zasada była bardzo ważna. Sam był stuprocentowym Włochem. Jego rodzice byli włoskimi emigrantami i przyjechali do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia. Ojciec był zwykłym robotnikiem, a matka zajmowała się domem. Pamiętał czasy kiedy nieraz nie miała co do garnka włożyć. On nie chciał takiego życia. Kiedy miał piętnaście lat przyjechali do Kolumbii z USA. Tu ich los się odwrócił. Ojciec zarabiał coraz więcej, więc mogli sobie pozwolić na lepsze i wygodniejsze życie. Antonio Romero był uczciwym i pracowitym człowiekiem i dzięki temu ich rodzina wyszła na prostą. Lorenzo nie chciał tak jak ojciec harować jak wół przez kilkanaście lat w jakiejś fabryce. Znalazł lepszy sposób. Zaczął zadawać się z podejrzanym towarzystwem. Od razu odkryto jego talent. Miał silny prawy sierpowy. Na początku brał udział w nielegalnych walkach bokserskich, za co zarabiał niezłą kasę, dzięki której mógł sobie pozwolić na każdą dziewczynę, jaką tylko chciał. Rodzice nic nie podejrzewali do momentu, kiedy zajechał pod dom nowiutkim samochodem. Ale Lorenzo do niczego się nie przyznał. Skutecznie mydlił im oczy, a oni mu wierzyli, bo był ich jedynym, ukochanym, rozpieszczonym synalkiem. Kiedy oboje umarli sprzedał dom, bo był duży dla niego samego i kupił mieszkanie w centrum miasta. Zrobiłby wielką karierę w boksie, gdyby któregoś dnia nie spotkał Roberto Orsattiego. Jeszcze wtedy Lorenzo nie wiedział, że to boss mafii. Kiedy Orsatti zaproponował mu łatwą robotę za dużą kasę, zgodził się bez wahania. Razem z innymi podobnymi do niego osiłkami zajmował się odzyskiwaniem długów, a jeśli któryś przypadkowo nie miał kasy, potrafili dać mu solidną nauczkę. Często taki jegomość kończył w szpitalu z połamanymi nogami, albo poważnymi uszkodzeniem ciała. Kiedy dowiedział się kim jest Roberto, mężczyzna wzbudził w nim jeszcze większy szacunek. Z biegiem czasu Lorenzo nie chciał być tylko chłopakiem na posyłki. Chciał czegoś więcej. Chciał być taki jak Roberto Orsatti. Wiedział, że mężczyzna bardzo go lubi więc postanowił zaryzykować i poprosił o to, żeby go przyjął do organizacji. Roberto nie odmówił mu. Jako, że Lorenzo był Włochem nie było żadnego problemu. Chociaż minęło tyle lat odkąd przysięgał wierność i milczenie, doskonale pamiętał ten dzień. Od tamtej pory zmieniło się całe jego życie. Na początku był soldati, czyli żołnierzem wykonującym liczne zlecenia: morderstwa, wymuszenia, haracz, ale z czasem awansował. W wieku dwudziestu pięciu lat ożenił się z Marią Isabelą Orsatti, córką Roberta. Z jego strony nie była to miłość, tylko kolejny szczebel w jego karierze. Ona jednak o tym nie wiedziała i wierzyła w zapewnienia o jego gorącym uczuciu. Po ślubie jego pozycja wzmocniła się. Stał się prawą ręką Roberta, a po jego śmierci stanął na czele rodziny. Zamierzał prowadzić interesy po swojemu, a nie tak jak do tej pory robił to Orsatti, który tutaj w Kolumbii chciał stworzyć własną odmianę Cosa Nostry. Teść chciał przekonać swoich dawnych włoskich wspólników, że powinni osiąść w Kolumbii, gdzie przestępczość kwitła. W USA było coraz trudniej. Już nikt nie przestrzegał Omerty.(3) Coraz częściej członkowie zaczęli nawzajem na siebie donosić i kapować do FBI. Lorenzowi nie podobał się ten plan, ale nie mógł powiedzieć tego teściowi. Na szczęście dla niego stary wykitował zanim zdążył wprowadzać w życie swój plan. On mógł po swojemu prowadzić swoje interesy. Po kolei spojrzał na młodych mężczyzn. Byli silni i mocno zbudowani. Wiedział, że dokonał słusznego wyboru. Niedługo miał się zacząć „chrzest” nowych członków. To kolejny archaiczny zwyczaj, którego Lorenzo chciał przestrzegać. Tak zazwyczaj wcielano nowych członków do mafii. Kiedy minęła północ każdy z nich podniósł do góry obrazek z Matką Boską, a Lorenzo po kolei zaczął je zapalać. Mężczyźni nie mogli wypuścić ich z rąk. Miały spalić się do końca w ich dłoniach. Zaczęli powtarzać po bossie słowa przysięgi: – Przysięgam wierność i milczenie aż po grób. A jeśli kiedykolwiek złamię przysięgę i zdradzę tajemnicę, niech spłonę jak ten święty obrazek. Objaśnienia:1. soldiers ( inna nazwa soldati) – żołnierze, najniższy szczebel mafii. Ludzie zajmujący się wykonywaniem zleceń. 2. Cosa Nostra - Wspólna sprawa lub nasza sprawa. Włoskie określenie współczesnej odmiany mafii w USA. 3. Omerta - zmowa milczenia. Nieformalne prawo zakazujace czonkom mafii informowania o przestępstwach. Złamanie groziło egzekucją poprzez zastrzelenie zdrajcy.

jak wstąpić do mafii