Nie macie dużo czasu na przygotowanie świątecznych słodkości? Polecamy przygotować ten mazurek - nie wymaga on pieczenia, jest pyszny i robi się go raz, dwa! Spróbujcie, żeby wzbogacić Wasze święta w Szczęśliwi ludzie nie tracą czasu na krzywdzenie innych. Zło jest rzeczą nieszczęśliwych sfrustrowanych miernych i zawistnych ludzi ️ Halooween 🕸️🕷️🍬🍭🍾🍸🍹🎉 #me #halloween #happyhalloween #happylife #happytime #happymoment #lifestyle #moment #memory #czarownica #witch #witchclothes #day #goodday #warszawanocą Dzień dobry Szczęśliwi czasu⌚ nie mierzą⏱, ale przed remontem隣 dobrze wymierzyć powierzchnię aby odpowiednio zaplanować pprace I zakupy zapraszamy dzisiaj jesteśmy do 17.00 朗⌚szczĘŚliwi czasu nie mierzĄ ale jak bĘdziesz szczĘŚliwa spogladajĄc na swÓj przepiĘkny zegar od zellerfeld.pl. 朗⌚z dekoracyjnym zegarem deco Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale mogą go sprawdzać na stylowym zegarku ⌚️ Zegarek męski BMW M Motorsport. Wykonany ze stali nierdzewnej, z lirik lagu sia sia ku korbankan harta jiwa dan raga. 12 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 2090 16 grudnia 2009 12:26 | ID: 93019 Rozmowy na forum z Alą o zegarku skłoniły mnie do napisania tego posta Pytanie: nosicie zegarek? Powiem szczerze, że ja nie noszę już kilkanaście lat i nie uważam, żeby był mi potrzebny. Ale wiem, że są ludzie, którzy bez zegarka z domu nie wychodzą. 1 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 16 grudnia 2009 12:35 | ID: 93035 Ja też tak mam jak Ty Asiu..., kiedyś nosiłam, ale jakoś zdjęłam, położyłam i tak już sobie leży kilka dobrych lat... 2 Malwinka Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 06-08-2009 12:50. Posty: 2310 16 grudnia 2009 12:39 | ID: 93042 Kiedys nosiłam cały czas bez niego się nie teraz mam komórkę... a zegarek leży w szufladzie. 3 Marcin1984 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00. Posty: 2879 16 grudnia 2009 12:40 | ID: 93044 jak nie mam zegarka, to jakoś tak mi pusto. Lubię wiedzieć która godzina, mierzyć czas, planować, żyć wg. zegarka a mimo to jestem szczęsliwy :-) Mimo, iż mam zegarek w komórce, to nic nie zastąpi zegarka na ręcen :-P 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 16 grudnia 2009 12:47 | ID: 93050 No pewnie Marcin... jak to mężczyzna bez zegarka... hihihi...... ale znam takiego, który nie nosi... to mój ślubny.... 16 grudnia 2009 12:47 | ID: 93051 Marcin1984 napisał 2009-12-16 12:40:19jak nie mam zegarka, to jakoś tak mi pusto. Lubię wiedzieć która godzina, mierzyć czas, planować, żyć wg. zegarka a mimo to jestem szczęsliwy Mimo, iż mam zegarek w komórce, to nic nie zastąpi zegarka na ręcen :-P Spotkałam się kiedyś z kolegą, który był tak zestresowany spotkaniem, że co kilka minut sprawdzał która godzina. Zegarek go zgubił. Mam nadzieję, że Ty tak nie masz 6 Marcin1984 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00. Posty: 2879 16 grudnia 2009 12:58 | ID: 93071 aż tak to nie, po prostu lubię mieć wszystko poukładane i uporządkowane. :-) 16 grudnia 2009 13:11 | ID: 93083 Gdybym nie używała, to bym nie walczyła tak zawzięcie i zażarcie o zegarek na zegarek. To mój trzeci w życiu. Przyzwyczajam się do zegarków. Wolę zegarek na ręku niż w komórce. 8 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 16 grudnia 2009 13:30 | ID: 93096 Dostałąm zegraek od meżula i nosiłam:) Ale sie zepsuł i teraz używam tylko komórki:) 9 Katianka Zarejestrowany: 21-11-2009 21:05. Posty: 2636 19 grudnia 2009 00:59 | ID: 94986 Mi też się zepsuł zegarek, także nie noszę już parę lat, mam komórkę:) 10 alanml Poziom: Starszak Zarejestrowany: 27-10-2009 17:11. Posty: 30511 19 grudnia 2009 09:35 | ID: 94995 Noszę tylko jak wychodze. Dostałam od męża na świeta kilka lat temu, jest super. ale w domu nie nosze. 11 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 19 grudnia 2009 11:31 | ID: 95035 Nie lubię żyć na czas! Ale czasami się nie da i jakaś synchronizacja jest potrzebna. Ale zegarka nie używam. Nawet jak się z mężem umawiamy to jakoś tak na wyczucie i przeważnie wychodzi. 12 dziecinka Zarejestrowany: 07-05-2008 11:21. Posty: 26147 19 grudnia 2009 11:35 | ID: 95043 Miałam czas, gdy zegarka nie nosiłam. Potem duzo musiałam robić na czas, więce stał mi się potrzebny. Obecnie bywaja dni,, gdy mam go na ręce , a bywaja i takie, gdy nie zakładam go. Kategorie: teorienaukaFizyka kwantowafizykaczasciekawostkiniewyjaśnione Istnienie czasu wydaje się być czymś zupełnie normalnym i realnym, gdyż żyjemy z dnia na dzień, funkcjonujemy, chodzimy do pracy czy szkoły a gdy kładziemy się spać - budzimy się następnego dnia. Samo istnienie czasu prawdopodobnie jest jedynie zakodowane w naszych umysłach a jak twierdzą naukowcy, czas sam w sobie tak naprawdę nie istnieje. Stare powiedzenie o czasie, który ucieka, wydaje się dobrze opisywać jego właściwość. Jednak, gdy powstała ogólna teoria względności Einsteina, która opisuje prawa fizyki na dużą skalę, nagle okazało się, że to co nam się wydaje może być dalekie od prawdy. Fizyka kwantowa próbuje opisać zależności najmniejszych nawet cząstek we Wszechświecie, a jej osiągnięciem jest między innymi teoria dualizmu korpuskularno-falowego, stwierdzająca, że światło jest zarówno falą jak i cząstką. Przez wiele lat fizycy próbowali łączyć ze sobą obowiązujące ustalenia naukowe poszukując teorii wszystkiego, która bez względu na skalę układu opisuje wszystko we Wszechświecie, jako ze sobą powiązane - od cząsteczek do galaktyk. Już ponad 40 lat temu, wyprowadzono równanie Wheelera-DeWitta, z którego wynikało, że czasu jako takiego nie ma. Jednak ich odkrycie przez długi czas wydawało się zbyt kontrowersyjne, bo nikt nie mógł tego pojąć jak to możliwe, że czas nie istnieje na poziomie materii. Nasz przywiązany do „szkiełka i oka” sposób postrzegania świata jest też podstawowym problemem w zrozumieniu koncepcji świata bez czasu. To co obserwujemy i to, co subiektywnie postrzegamy jako "czas" jest w rzeczywistości efektem wymiernych globalnych zmian w świecie wokół nas. Im bardziej zagłębimy się w świat atomów, protonów i fotonów, zrozumiemy, że pojęcie czasu staje się coraz mniejsze. Według naukowców zegary, które towarzyszą nam na co dzień, z fizycznego punktu widzenia nie mierzą jego upływu, tylko pomagają nam w organizacji naszego życia. Teoria o nieistniejącym czasie jest nieco szokująca i trzeba sobie umieć to jakoś uporządkować, ponieważ w przeciwnym wypadku zadziała typowy psychologiczny mechanizm wypierania. Gdy jednak zdamy sobie sprawę z istnienia takich zjawisk jak superpozycja kwantowa, czy splątanie kwantowe, to zrozumiemy, że bez nas czas nie ma prawa istnieć i upływać, bo dopiero fakt świadomej obserwacji tego jak staje się Wszechświat powoduje, że odczuwamy coś takiego jak upływający czas. Źródło: Ocena: 7740 odsłon Znaczenie w Skróty. Co znaczy: ;))\. SCNM- szczęśliwi czasu nie mierzą definicja. SCNM- szczęśliwi czasu nie co to jest Szczęśliwi czasu nie mierzą? Hmm...no to jak funkcjonują? ;) A ja dla mojej Mamy zmalowałam zegar...taki oto Mama z uśmiechem powiedziała-śliczny jest... Ona lubi spękania, najbardziej lubię robić upominkowe rzeczy :) Poza tym teraz robię drobiazgi Świąteczne dla siebie...No prawie...te wiszące dla moich Przyjaciół najbliższych ;) No i kurka też dla nich... Obdarowywanie jest wielkim tak macie? To już ostatnie lakierowanie,tak może ze trzy warstwy potrzebują... I już ostatnie szydełkowe sumie popełnionych 9 sztuk ;) Miłego wypoczynku Wam życzę. A mnie skończył się dzień dziecka ;) Mama z Siostrą wyjeżdżają. Smutno mi :( Do następnego wpisu... Tak skończyły moje jaja... Ostatecznie dodałam moim jajeczkom trochę kropkowania I powiesiłam je na tasiemkach Mam też dwie one się jeszcze mnożą,ale póki co pokazuję dwie A to tuniczka dla malutkiej kruszynki...kruszynki-Kalinki ;) U mnie jeszcze nie ma takiej wiosny jak na Waszych blogach widzę...muszę jeszcze chwilkę poczekać Pozdrawiam Was i dziękuję za liczne słowa,które cieszą mnie niezmiennie :) Kolejna...i nie ostatnia ;) No cóż...Ten wzór się po prostu do zaakceptowania ;) A ja? No cóż...w międzyczasie jaja sobie robię ;) Moje nie będą piękniutkie,gładziutkie,bo to są styropianowe jaja. Będą piękne inaczej ;) Trzymajcie kciuki żebym z nimi zdążyła :) Dziś tak krótko i szybko :) Dobrego tygodnia życzę wszystkim!!! Sernik wiedeński Dzisiaj rano moja Córcia zapytała : mamusiu to ciasta nie upiekłaś dzisiaj? Wczoraj były gofry,więc pomyślałam że temat słodkości jest załatwiony. Ups...Dziecko lubi niedzielne ciasta i się przyzwyczaiło, czyli.... Sernik wiedeński-przepis z książki kucharskiej Bergera. 12 dag masła 15 dag mąki 5 dag cukru 1 żółtko Szybko zagnieść i wyłożyć dno Ciasto posypałam warstwą kakao 1 kg sera 400 dag cukru(ja daję mniej) cukier wanilinowy 10 jaj 15 dag masła 5 dag kaszki manny Masło utrzeć z cukrem i ser,na koniec pianę z około 50-60 min Lubi ktoś ciepły sernik ? Jeśli tak to jeszcze jest na taki szansa...zapraszam :) Pozdrawiam bardzo serdecznie :) Do następnego wpisu :) Pelerynka Skończyłam pelerynkę dla mojej Chrześnicy. Powstawała metodą prób i błędów...Było trochę prucia...Wyobrażacie sobie prucie moheru i to dzierganego szydełkiem...masakra! Z efektu jestem dwuwarstwowa,więc cieplutka. Zapięcie jeszcze w trakcie wykańczania... Muszę kupić ładne perełkowe guziczki zamiast tych prezentowanych. Teraz spokojnie mogę zająć się kolejną chustą ;) Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za liczne odwiedziny i komentarze :) Dobrego dnia! Kurka Wielkanocna i nie tylko... Od jakiegoś czasu przymierzałam się do wydziergania kurki,do wzoru której dostęp miałam dzięki Dorocie. Długo się zbierałam....ale wczoraj zrobiłam ją dla Córci do przedszkola Kurka pochodzi z bloga Splecione nitki i słowa A to przy okazji pracy mama-córka zleconej w więc na spółkę lakierowała a Córa sypała brokatem....powstało takie jajo... A wczoraj po powrocie z pracy czekała na mnie niespodzianka! Szarpałam z zaciekawieniem,bo nie spodziewałam się żadnej przesyłki...A w środku same (jak dla mnie) cuda! Aniu przecież nie musiałaś... Dziękuję...ale czytasz w moich myślach! Szukałam odpowiedniego czerwonego moheru....już nie muszę szukać,bo ten jest idealny!!! A włóczkę pokazałam na powstającej w bólach bólach,bo robiona metodą prób i błędów... A teraz pokażę coś,za co mogę się być może narazić...ale warto podjąć Wam chustę,którą zrobiła bardzo sympatyczna robiła ją przy mojej drobnej tylko podpowiadałam poprzez pocztę co i jak....takie dzierganie online ;) Jestem tak dumna,że muszę pokazać chustę to nie będzie jedyna...Namawiam Ją na założenie bloga,bo to osóbka która podobnie jak ja czuje ogromną potrzebę zajmowania łapek robótkami. Pozdrawiam słonecznie!!! Miętusek ;) Jakiś czas temu u Joanny :) zobaczyłam ciacho i oszalałam. Nie jestem smakoszem czekolady...natomiast jedyna wersja za którą dałabym się pokroić,którą kupić mnie można to mięta + czekolada. Okazało się że nie muszę być zdana jedynie na czekoladki After Eight i im podobne....To bardzo dobra wiadomość. Przepis Joasi: masło roślinne lub zwykła margaryna 4 jajka 2 szkl. cukru 1 szkl. mąki pszennej 1/2 szkl. mąki ziemniaczanej 3 łyżki kakao krople miętowe ( z apteki, ja daję całą buteleczkę ) 2 łyżeczki proszku do pieczenia 8 łyżek wody Masło,cukier, kakao, wodę i kropelki miętowe- rozpuścić w garnku i zagotować. Z masy odlać ok. 1/3 szkl. na polewę Pozostałą część masy wystudzić. Następnie dodać żółtka, przesianą mąkę pszenną i ziemniaczaną, proszek do pieczenia. Wszystko wymieszać, dodać pianę z białek. Ponownie wymieszać bardzo delikatnie. Masę przełożyć do formy wysmarowanej tłuszczem i posypanej tartą bułką. Piec w 150 stopniach ok. 50 - 60 min. Najpierw delikatnie potraktowałam je polewą,ale tylko częścią. Resztę zostawiłam do polania po pokrojeniu tej pyszności... Dla mnie to szaleństwo! W całym domu pachnie cudownie miętą... Joasiu dziękuję że podzieliłaś się przepisem;) Co za piękny czas! Pranko pachnące świeżutkim powietrzem...herbatka na słoneczku...Roślinki zaczynają żyć...Cały dzień właściwie na dworze...Jest cudownie! No i jeszcze coś!Zdjęcia będą lepsze ;) Przyłapałam dzisiaj biedroneczkę ;) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę miłego wypoczynku! Passé... Taki sweter zrobiłam sobie na idę wraz z trendami bo pastelowy nie jest....ale nic to ;) Ma wielki kaptur Rozporki na blokach Może być w wersji "szlafrokowej " Zrobiłam tez mały myk....zostawiłam otwory na bokach,żeby tylko tył przyciągnąć lekko paskiem. Poza tym pokażę koraliki.... Pomalowałam krzesło dla Bzdurki Zaczynam pelerynkę dla Chrześnicy...komunia coraz bliżej :) Wiosna na parapecie I wiosna w ogrodzie....u mnie powoli się zaczyna... Ostatnio jestem bardzo mam czasu na robótki i bloga. Nie pokazuję sweterka jak należy....Chyba chwilowo nie mam serca,za dużo na głowie...Mam nadzieję że to chwilowe... Pozdrawiam bardzo mnie Wasza obecność :) Ciągle jestem ostatnio w biegu. Na przykład dzisiaj stawiam płot. Dokładnie to nie ja stawiam, ale wynajęty cieśla-płociarz. Biegam więc wokół sprawy od samego rana, oczywiście przed pracą, ustalam co zrobić z dwoma pieńkami, które objawiły się znikąd w miejscu gdzie ma być płot. Normalka: walka o byt każdego ranka. Sytuację opanowałem, zmierzam do samochodu i po drodze widzę, że rozmawiają ze sobą dwaj moi sąsiedzi. Cześć, jak się miewacie? Świetnie, Sam (tak mam tutaj na imię). Mamy właśnie spór sąsiedzki. Zastanawiamy się, czy dzisiaj jest wtorek czy środa. * * * Sąsiad nr 1: Facet pod 80-tkę, Ozi. Od lat na zasiłku, teraz już całkiem legalnie, bo przecież emeryt. Dorabia sobie sprzedając rupiecie, które inni wystawiają przed domami. Mieszka sam (z dwoma psami) w 3-sypialniowym domu socjalnym (czyli za darmo) na rynku wartym jakiś milion dolarów, z którego Wydziałowi Socjalnemu nie udaje się go wykurzyć (tzn. przenieść do jakiegoś mieszkania 1-pokojowego lub domu starców). Wygrał nawet z nimi o to sprawę w sądzie. Sąsiad nr 2: Facet po 50-tce, imigrant z Anglii. Dawniej rybak, teraz mieszka z partnerką i trójką dzieci w domu socjalnym (też wartym milion dolarów) i, jak sam mówi, stara się pracować jak najmniej. Mówi, że decyzja o przeprowadzce do Australii to była najlepsza rzecz jaką zrobił w życiu. Zdrowy jak ryba. Żyją oczywiście z zasiłku. Czasu, jak widać, nie mierzą. Tagi Życie w Australii

szczęśliwi czasu nie mierzą